↑ top

Rok z Lifenotes, Dwa lata z Niną / Year of Lifenotes, Two years with Nina

Dwa lata skończyła nasza Córeńka, dwa lata trudne, wyczerpujące, pełne obaw, napięcia ale też pełne radości wzruszeń i wspaniałych emocji. To co dzieje się z życiem człowieka, który zostaje Rodzicem to całkowita przemiana. Razem z narodzinami małego człowieka następuje narodzenie nas jako Mamy i Taty. To co było już nie wraca a to na co czekaliśmy już nigdy nas nie opuści. Nigdy. I Bogu za to dzięki!

Chciałem pokazać Wam w tych kilkudziesięciu zdjęciach ułożonych chronologicznie moje osobiste i subiektywne wspomnienie tych dwóch lat z Niną i roku dzielenia się z Wami moimi fotograficznymi notkami, moimi Lifenotes. Postanowiłem ułożyć cykl zdjęć czarno białych. Wiem, że dużo jest koloru w tym co robię ale tutaj kolor zostawiłem z boku chcąc pokazać tylko światło i emocje. Mnie i moją kochaną Rodzinę. A jak to się zaczęło….?

Our daughter finished two years, two tough years, tiring up, full of tensions and anxious, but as well joy and wonderful emotions. What is happening with life of the man, when it turns into a parent it is total transformation. With the birth of a child comes a birth of a new Mother and Father. What was before it will never come back and what we waited for will never leave us again. Never. And thanks God for that!

In these several dozen of pictures, arranged chronologically I wanted to show you my personal and subjective memories of those two years with Nina and year of sharing my photographic notes with you, my Lifenotes. I’ve decided to come up with the cycle of black and white photographs. I know that i use a lot of color in what I do, that’s why I left the colors on the side and I wanted to show you only a light and emotions. Me and my loving family. And how it all began…?

Czekaliśmy na ten dzień długo i czasami były momenty smutku i zwątpienia. Nadszedł jednak moment, kiedy radość osiągnęła zenit i wszystko się spełniło. Nina przyszła do nas i spłynęło na nas wielkie szczęście i uczucie spełnienia. Ania była w błogosławionym stanie:) Ja zacząłem naukę fotografii cyfrowej, którą wciąż kontynuuję:)

We were waiting for this day a long time and sometimes there were moments of sadness and doubts. However that moment came, when joy achieved the zenith and everything comes true. Nina came to us and great happiness and fulfillment fell on us. Anna were in the family way :) I’ve started to learn the digital photography , which I still continue to do … :)

Choć tego nie słychać lecz pod tą dłonią bije już serce…

Even though you can’t hear it, there is already heart beating under her hand…

Ciąża odmieniła nie tylko nas. Odmieniła całą Rodzinę. Wszyscy żyliśmy myślą, że jest już z nami mała istota. Czekaliśmy na nią śniąc o niej i myśląc jaka będzie.

Pregnancy changed not only us. It changed the entire family. We all lived with thought, that there is a small human being already with us. We waited for her dreaming and thinking how she is going to be like.

A kiedy jeszcze jej nie było widać robiliśmy jej zdjęcia. Ania wyglądała bosko!!!

Even when you couldn’t see her, we did photographs for her. Ania looked beautiful!!!

Tak się zdaje ale te dziewięć miesięcy bardzo szybko mija i niespodziewanie nagle przyszedł czas naszego ostatniego śniadanka z Ninką w brzuchu. Była już gotowa aby do nas przyjść a my gotowi aby wziąć ją w ramiona… Czas spakować rzeczy, czas jechać czas się przywitać:)

It may all seams to take a long time, but those nine months passed so quickly that suddenly a time of our last breakfast with Nina in the belly was over. She was ready to come to us and we were ready to take her in our shoulders…time to pack things up, time to go and say hello :)

W szpitalu było cichutko tego dnia. Popołudnie. Błądziliśmy szukając właściwego budynku. Ostatnie chwile. Sala porodowa Nr 3. Nerwy, nerwy, NEEERRRRRWWWYYY…. I jest! Oto jest. Moja Nina, nasza Córka. Dokładnie taka jak mi się śniła zanim do nas przyszła. Najpiękniejszy moment w życiu mężczyzny. Nikt nie jest w stanie opisać tego słowami co człowiek czuje kiedy widzi swoje dziecko.  Zdjęcie mi nie wyszło. Ręce drżały, łzy płynęły, Oddech szalał…

It was really quiet at the hospital that day. Afternoon. We were lost looking for the right building. The last moments. Labour ward No. 3 Nerves, nerves, NEEEEEERVESSSSSS…and she’s here. Here she is. Mine Nina, our daughter. Exactly the same I dreamt of before she came to us. The most beautiful moment in life of the man. Nobody can’t explain in words what man feels when he sees his baby. Picture didn’t come out. Hands were shaking, tears were falling, breath was unstable…

A moja Ania jest najpiękniejszą Mamą na świecie…

And my Anna is the most beautiful Mom in the world…

Czas zabrać ją do domu i wtedy tak na prawdę można obejrzeć to swoje szczęście z bliska.

To cud stworzenia.

To bardzo człowieka zmienia.

It is time to take her home and it is chance to look at your happiness real close.

It is a MIRACLE.

It really  is changing a man.

Przeczytałem w mądrej książce, że zanim pójdziecie do szpitala to naróbcie sobie na zapas jedzenia, nagotujcie zupy, dania zamrozić. Nie będzie czasu na nic, będzie zmęczeni tak jak nigdy w życiu nie byliście. Byłem w Himalajach, wspinałem się na Kilimanjaro wypruwając z siebie wszystkie siły ale to pikuś przy tym jak zmęczonym się jest w pierwszych dniach. To jest matka wszystkich zmęczeń świata. To „Prazmęczenie” :) !!! Ania była dzielna lecz brak snu każdego doprowadzi do wycieńczenia. To jest prawdziwa szkoła życia.

I’ve read in a clever book once, that before you go to the hospital you must prepare the food, cook soup and freeze the meals. There won’t be time for anything, you will be tried like you have never been in your life. I was in Himalayas, I climbed on Kilimanjaro and gathered up all my strength but it was still nothing compared to how tired i was after the first few days she came to our lives. That was the biggest exhaustion if the world. It „Pretiredness”!!! Anna was brave but the lack of sleep everyday gets everyone to the emaciation. It is a real school of hard rocks.

Ale jesteśmy nareszcie razem i nic nie jest w stanie oddać tego jak się czuliśmy razem z tymi malutkimi rączkami obok nas:) Można na Nią patrzeć bez końca jest taka śliczna:)

But at last we are all together and nothing can take this away how we felt together with this tiny hands by us :) You can look at her endlessly she is so lovely :)

Kiedy przyszedł dzień kiedy uśmiechnęła się do nas znów łzy, łzy,łzy… Tak wygląda szczęście. Choć nieco wysypane na buźce :)

When the day came she smiled to us and again…tears, tears, tears… That’s the way happiness looks like. At least poured on the face a little bit :)

Czas leci szybko i Ninka rośnie błyskawicznie. Kiedy podniosła sama główkę ujrzeliśmy Dziecko, już nie noworodka. Zmiany na jej twarzy są nieprawdopodobnie wzruszające…

The time flies fast and Nina is growing up so fast. When she raised her head by herself we saw a Child, no longer a newborn baby. Changes on her face are incredibly touching ….

I w tym codziennym trudzie, niewyspany, zmęczony ciągle Ci tego szczęścia mało. Masz ochotę kochać ją jeszcze bardziej i bardziej i bardziej…

And in this everyday effort, I was sleepy, tired and yet I didn’t have enough of this happiness. You want to love her more and more and more…

Trzeba jakoś układać sobie codzienność, trzeba żyć, wracać do obowiązków, trzeba robić pranie, tony prania, nigdy tego nie dogonimy :)

You need to arrange you day somehow, you need to live, go back to duties, you must do the laundry, tons of laundry, you will never catch up….

Pomagają leżaczek a potem kojec, Ninka bardzo go lubiła, nawet kiedy była już duża to lubiła aby ją tam wkładać by się mogła w nim pobawić. Sentyment…

Hammock and playpen are helping out, Nina liked him very much, even when she was already big she liked to be put it in, so she could have some fun….Sentiment…

Ale wciąż nie można się napatrzeć jak piękna jest… Ten mały Aniołek:)

But still you can’t resist to stop looking at her she is so beautiful … our little angel :)

I przychodzi czas na coraz to ciekawsze wygłupy i zabawy. Jak na przykład zimowe czapy:) Bo ani się obejrzeliśmy i przyszła zima. Długa i trudna zima, bo Ninka zaczęła wstawać i się przemieszczać. Jezu! Teraz nie można jej nawet zostawić samej Ona właśnie zaczęła uciekać i tak już jej zostało. Ciągle gdzieś pędzi jak szalona:) Mówię Ci :)

And there comes a time for more curious stupidity and fun. For example winter hats :) Before we knew it, along came winter. A very long and hard winter, because Nina started to get up and move. Jesus! Now you can’t leave her alone for a second, she started escaping and thats how she is. She keeps roaming like a maniac :) Im telling you :)

Ja stoję !!!!!!!!!!!!!

I’m standing !!!!!!!!

Pierwsze słowa. To nie były Mama czy Tata, to było BABA:) Dziękujemy Bożenko za Twoją pomoc. I Dziadziusiom i drugiej Babci Zuzi też i całej kochanej rodzince bardzo dziękujemy za pomoc…

Może Ninka podziękuje kiedyś nam…

First words. It was not Mama or Papa, it was BABA :) Thank you, Bożenka, for your help. And to the Grandpas and the other Grandma, Zuzia, as well and to the all of our lovely family, thank you very much for your help…

Perhaps Ninka will say the same to us one day…

I minął pierwszy rok życia Ninki i już wiemy jak silny ma charakter i wszystko musi być po jej myśli. Kochamy ją za to, kochamy:)

And the first year of Nina’s life has passed. We now know, that she is strong-willed and everything has to be her way. We love her for that, just love her :)

A nasze pierwsze wakacje były nad morzem. I było wspaniale bo tak się za nią nabiegaliśmy, że wiemy co to znaczy mieć „żywe” dziecko:) I tak jest ciągle. Ninka biegnie, biegnie i ucieka z szalonym uśmiechem na twarzy…

Our first holidays were at the Sea side. It was wonderful, cause we were running around her and after her so much, that I found the true meaning of the word „active” baby :) And she hasn’t changed a bit. Ninka runs, runs and runs away with this crazy grin on her face.

Jej samoświadomość szybko rośnie. Kocha siebie i kocha na siebie patrzeć. Gdy widzi lustro…..tańczy:)

Her self awarness is growing rapidly. She loves herself and seeing her reflection in the mirror. When she sees the mirror… she starts dancing :)

Z biegiem czasu zauważamy, że to po części trochę Mama, trochę Tata. I lubi też te rzeczy, które i my lubimy:)))

With the passing of the time, we notice a bit of Mommy and a little bit of Daddy in her. She also likes the things we both like :) ))

Euforia związana z opanowaniem chodzenia nas przerosła. Szelki uratowały nie tylko nas psychicznie ale i ją fizycznie. Biec, biec, biec….a po drodze….sprzątać:)

 

Euphoria about being able to walk was too much to take for us. The straps have not only saved us psychically, but have saved her physically. Run, run, run…and on the way…clean up ;)

Miłość do tańca odziedziczyła po Mamie. I jak tu nie pójść z takim „Cudem” w tan? :)

The love of dance she took after her Mommy. How can you resist dancing with this Beauty? :)

I nadszedł Nowy Rok. A z nim konkurs Onet na Blog Roku. Wasze wsparcie drodzy czytelnicy mnie oszołomiło. Nina swoją radością zaraziła inne osoby i dzięki Wam jest w Lifenotes miło i gwarnie. A jak Nina zaczęła mówić to już normalnie boki zrywać:)

And another year has come. With the new year, the Blog of the Year Competition. Your support, my Dear Readers, has blown me away. Nina, with her infectious laughter has infected some of you with her joy and thanks to you, ever since  is nice and noisy at Lifenotes.

When she started talking, it only got more fun. You could burst in laughter.

I zrobiłem w Nowym Roku swoje ulubione zdjęcie ukochanych moich Dziewczyn…

And I have made my favourite picture of my Girls in the New Year…

A czy w tym roku mam startować w konkursie na Blog Roku to już Wy mi musicie napisać….:)

Whether I should take part in the Blog of the Year Competition this year, is up to you :) do let me know.. ;)

Ninę to niewiele obchodzi, ponieważ szykuje się już do kolejnej edycji You Can Dance:) Szykujemy fryzurę, wizaż i stajemy na głowie aby wygrać najbliższą edycję…:)

 

Nina doesn’t care a bit about it, for she is now getting ready for the up coming edition of You can Dance :) We are working on the hair-do, make up and are standing up side down to win the nearest edition.

Tylko Rodzic wie jak szybko mija czas i nagle zapominamy o tym jak niedawno męczyliśmy się z kolką czy ulewaniem. Teraz nasze Dziecko intelektualnie nas zaczyna czasami przerastać i zaskakiwać ale przecież ma już ponad dwa lata:)

Only the Parent will know, how fast time passes and it is suddenly erased from your memory the time of dealing with colics and burping. Now we are finding out, that our Child is intellectually over us and can really surprise us. She is two after all :)

I życzę Wam wszystkim abyście doświadczyli tej radości urodzinowej i mieli dane być ze swoim dzieckiem kiedy zaczyna pokazywać jak wyjątkowym jest człowiekiem i jak wiele już potrafi.

I wish you all to experience the joy of birth of a child and to have the priveledge of being with your child, when begins to show how extraordinary it is and how much it can do.

Nina jest wyjątkowa. Przerosła nasze oczekiwania. Takiego Dziecka się oboje nie spodziewaliśmy. Tak pięknego i kochanego. To na prawdę wielkie szczęście w naszym życiu i dziękujemy za nie Panu Bogu i sobie nawzajem.

Nina is unique. She is more, than we have ever expected. Neither one of us had hoped to receive this much. Such a beautiful and lovely Child. It is our true joy and   we thank God and each other for having her in our lives.

Długo byłem w życiu sam ale zawsze wierzyłem, że kiedyś mi się ułoży. Nie myślałem jednak, że aż tak wspaniale. Jestem szczęściarzem i tym się z Wami dzielę. Mam nadzieję, że i Wam przyniesie to coś dobrego.

I had been on my own, alone, in my life for quite a long time, but I’d always believed, that things would work out one day. Never thought, they would this well. I am one lucky man and I just have to share it with you. I hope it will bring about something good.

Dziękuję Ci Kochana Aniu za Ninę. Dziękuję Rodzinko za całą pomoc.

A Wam Lifenotesowym „Czytelnikom” i Fanom dziękuję w swoim, Ani i Ninki imieniu za wszystkie ciepłe słowa i komentarze jakie od Was otrzymujemy. Za to, że potraficie dostrzec to co chcę Wam pokazać, za to że jest w Was chęć bycia z nami i za to, że jeszcze nie macie nas dość:)

g

Thank you, Dear Anna, for Nina. Thank you, my Family, for all your help.

And to you, my Lifenotes Readers and Fans, thank you on behalf of Anna, Nina and myself, for all your kind words, comments, we’ve been getting from you; for being able to notice, what I want to show you; for wanting to stick with us and not getting sick of us yet ;)

g

  • Iza

    Jestem wzruszona i zachwycona.
    Ten wpis to najpiękniejszy wpis ze wszystkich!
    Życzę Wam by szczęście trwało wiecznie, by zawsze był w Was taki optymizm jakim i nas obdarzacie, a mówiąc najprościej ( bo wyszukane słowa tu nie są potrzebne) życzę Wam miłości której i tak Wam nie brakuje :)

    • Iza, bardzo Ci dziękuję. Jak zawsze miłe i pełne ciepła słowa. Cenię sobie to, że zawsze do nas wracasz i motywujesz do dalszej pracy. Tobie i Twojej Rodzinie odsyłam moc życzliwości i sympatii:)

  • Pani Niteczka

    Mówią, że gdy dziecko przychodzi na świat, to nasze życie staje na głowie, nasze marzenia spełzają do poziomu raczkowania, a cele rozciągają się jak pieluchy w praniu… Ale ile razy odwracam się wstecz przeglądając tysiące zdjęć z naszego życia uważam, że bez dzieci moje życie byłoby puste… Kochani kiedyś, za 20 lat zajrzycie do zdjęć jak my i będziecie pytać… Jeju a kiedy to Ninka była taką kruszynką? Wszystkiego co tylko cudowne może dać los Kochani, dla całej Waszej Rodzinki. buziaki

    • Jolu, to piękne i jakże prawdziwe słowa. Odkąd Cię poznaliśmy jesteś dla nas symbolem tego, że w życiu liczy się coś więcej i że człowiek może na prawdę wiele. Bardzo bym chciał tak jak napisałaś móc wracać do tych zdjęć za 20 i więcej lat. I mam nadzieję, że Ninka będzie zawsze szczęśliwa. My jesteśmy dzięki niej bardzo szczęśliwi i tak jak napisałaś zamieniła pustkę w sens istnienia…

  • Agnieszka

    Przepiękne :o ) Wzruszjące… Dokładnie to samo czułam, widziałam przez pierwsze dwa lata naszego Łobuziaka i dalej to sie dzieje… Mija kolejny rok, za chwile wejdziemy w 4 rok, a ja wciąż patrząc na zdjecia Wikuliny czuję to samo wzruszenie które mnie ogarniało w pierwszych dniach jego życia :o ) Masz talent w zatrzymywaniu w kadrze tego co piekne…

    • Agnieszko, czuję z Twoich słów, że jesteś bardzo wrażliwą i czułą Mamą. Życzę Tobie i Twoim bliskim jak najwięcej wspólnych chwil wypełnionych radością. Rodzina jest najważniejsza i Ty dobrze o tym wiesz:) Dziękuję za miłe słowa i cieszę się z tego, że moje fotografie tak Cię wzruszyły.

  • Mikołaj

    Piękny wpis! Piękne zdjęcia i komentarz. Cieszę się, że Ninka jest na świecie, że doświadczacie wielkiej radości bycia rodzicami i tworzenia dobrej rodziny. Cieszę się Grzesiek, że tak Ci się ułożyło:) Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!

    • Przyjacielu mój! My rozumiemy się bez słów. Jesteście mi bardzo bliscy i tym bardziej doceniam Twoją/Waszą życzliwość. Dziękuję za ten komentarz:)

  • Aneta- Czarownica

    Wspis i zdjęcia są wspaniałe, czytając była masa usmiechu na twarzy jak i pojawiały się łzy wzruszenia. Nina to wspaniałe dziecko, a dzisiejszy wis jest jak kronika tylko że ona prędko się nie skończy. Mam nadzieję że będą się pojawiały nadal wpisy bo to jest wspaniałe. Oczywiście powinien Pan startować w tegorocznym konkursie na Blog Roku. Ten blog jest świenty. A myslę że jak Nina podrośnie będzie dziękowała swoim rodzicom że ma tyle wpsaniałych zdjęć, wiem to po sobie jak ja się cieszę że pomimo że nie było kiedyś takich sprzętów jak teraz mam masę zdjęć w albumach, siada się i wspomina. Jest masa usmiechu na twarzy i czasami łez. Ale to jest wspaniała pamiątka i każdy by był chyba zadowolony posiadając coś takiego o samym sobie. Pozdrawiam was i zycze nadal powodzenia xD

    • Aneto, cieszę się, że podoba Ci się to co pokazuję a wiedząc, że jesteś jeszcze młodą osobą tym bardziej doceniam Twoje zainteresowanie tematami mojego bloga i Twoje miłe słowa. Życzę Ci abyś zrealizowała wszystkie swoje marzenia i abyś też kiedyś cieszyła się swoją własną Rodziną. Ona da Ci więcej łez szczęścia niż mój wpis. O wiele wiele więcej:)

  • Dorota

    Grzesiu,
    to najpiękniejszy wpis w Lifenotes. Bije z niego miłość, miłość i jeszcze raz miłość…! Do Twojej Ani, do Ninki, ale również do nas – Lifetotesowiczów, a także do innych, którzy poświęcą chwilę na zapoznanie się z Waszą rodzinką.
    Bardzo wzruszyłam się oglądając ten wpis; trafił tam, gdzie niewielu – nawet moich bardzo bliskich znajomych – ma dostęp. Trafił do mojej głęboko ukrytej wrażliwości, wprost do mojego serca.
    Sama jestem mamą, moja córka zaczyna być zaawansowaną nastolatką, pragnie samodzielności (jestem z Niej dumna), ma swoje sprawy i tajemnice, zaczyna już trochę żyć swoim życiem (nic w tym złego, wszyscy to przeszliśmy), ani się obejrzę, jak stanie się dorosła (taka kolej rzeczy)… moje wzruszenie było więc tym większe, że miałam przed oczami moje własne oczekiwanie, moje przeżycia z Tamtego Wielkiego Czasu Przed Narodzinami i Tuż Po i moją własną Maleńką Córeńkę sprzed kilkunastu lat…
    Jesteśmy właśnie razem nad morzem, i chyba – z tego wzruszenia – pójdę się przejść plażą, żeby ochłonąć z nadmiaru emocji…
    A dla Ciebie i Twojej Żony pozostawię fragment wiersza Tuwima „Venus”, bo tak – jak mnie dotyczy on teraz – Ciebie dopadnie za 14 lat :)

    Gdy Venus miała szesnaście lat,
    Zauważyli rodzice,
    Że się dokoła kołysze świat,
    Gdy piękna córka idzie przez ulicę.

    Ona doprawdy niezwykle szła:
    Jak gdyby siebie wiodła.
    A wiatr napływem płynnego szkła
    Nogi jej rzeźbił po same biodra.

    Łasiły się po kształtach jej
    Nieopisane jedwabie,
    O, chwiej się, wiosno! o, wietrze, wiej!
    Dziewczynie wciąż słabiej i słabiej.

    Ojciec bogini przed sklepem stał,
    Nieskromnie śledząc jej kroki,
    I kazirodczym wpatrzeniem drżał
    Na dwojgu piersi twardej i wysokiej.

    Matka – najczulej. Ale i ją
    Grzeszny niepokój łaskotał:
    Że ktoś Venusię tej nocy wziął.
    Była w tym lęku zazdrość i tęsknota.

    Odgadła matka. Piął się i piął
    W dziewczynie zachwyt omdlały,
    I szczyty piersi nabiegłe krwią
    Ogniem różowym jak Jungfrau pełgały.

    Wzbierała od samego dna
    Słodycz wysokopienna
    I dalej wzbiera śród blasku dnia
    Najmiłościwiej senna.

    Ach, ojcze, matko! Czy to jest śmierć,
    To, co tak w sercu wali?
    I szpilką mocno w lewą pierś
    Wbiła wiązankę konwalii.

    • Doroto, To co napisałaś bardzo mnie poruszyło. Bardzo często zastanawiam się co czują osoby oglądające moje prace. Ogromnie cieszę się gdy wyrażają swoją opinię. Nie spodziewałem się, że „trafię” w tak niedostępne zakamarki Twojej wrażliwości. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że fotografia nie musi być doskonała technicznie ani kompozycyjnie czy też artystycznie. Powinna wywoływać coś w człowieku. Reakcję i wewnętrzne poruszenie. To zawsze było moim marzeniem aby tą trudną sztukę opanować. Jeśli choć raz mi się to udało to jestem bardzo bardzo szczęśliwy. Dziękuję Ci za Twoją z nami obecność. Twoje słowa często mnie inspirowały i dawały motywację do pracy. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
      Dziękuję za piękny wiersz. Choć ciężko mi idzie z poezją to trafił w moje serce i zrozumiałem go:)
      Życzę Tobie i Twojej Venus jak najwięcej radości i wzajemnej miłości…

  • Bożenna

    Grzesiu,

    Cudowne, wzruszające, wspaniałe zdjęcia. Ulotne chwile zatrzymane w kadrze – jakże cenne. Proszę o więcej. Tych cudownych zdjęć, momentów i wzruszeń nigdy dosyć…
    Gratulacje!!! Jesteś mistrzem.

    • Mamo, na Mistrza nie zasługuję:) Cieszę się, że Nina i nasza Rodzina daje Tobie / Wam tyle radości i wzruszeń. Postaram się o więcej dopóki starczy mi sił… Dziękuję!

  • Sylwia

    Witajcie,

    Cykl czarno-biały, mój ulubiony…
    Najbardziej podoba mi się zdjęcie wiosenne, pełne spontanicznej radości z pączkującymi liśćmi w tle i ocieplaczami na dwóch kobiecych główkach. Może dlatego, że wiosna to początek nowego życia, nadzieja na lepsze, zmiana…
    Cieszę się, że znajdujecie piękno w zwykłych rzeczach, codzienności, niepozowaniu itp. To są prawdziwe zdjęcia. Niektóre wyglądają jakby były robione starym analogiem. Fajnie!

    Szkoda, że Was nie znam osobiście. Jesteście wspaniali przede wszystkim dlatego, że się kochacie. To warto uwieczniać i tym się dzielić.
    Dla NINY i dla WAS mocne uściski!!!!

    • Jednak i WordPress łapie jakieś błędy bo właśnie wyciął moją odpowiedź do Ciebie Sylwio. Ale mam nadzieję, że odczytałaś to co napisałem wcześniej i jak bardzo doceniamy to, że zaglądasz do nas i piszesz o swoich odczuciach:) Uściski i gorące pozdrowienia dla Ciebie i Twoich bliskich.

  • Grześ

    Grześ,
    Piękna Rodzina,
    Piękna opowieść,
    Piękne zdjęcia,

    • Grzesiu, haiku pisujesz?
      Chyba to wydrukuję,
      Grzesiu
      .
      .
      .
      dziękuję,
      dziękuję,
      dziękuję :)

  • Coś pięknego. Wzruszasz! Zdjęciami, opisami. Twoje dziewczyny są cudowne. Mimo, że zdjęcia są czarno białe – tyle tam radości, emocji! Pięknie potrafisz to ukazać. Jesteście fantastyczną rodzinką. Nie mogę się doczekać, aż w moim domu będzie słychać tupot małych nóżek! :)

    • Dziękuję Jagoda. Dopóki jeszcze starcza czasu to układam te moje opowiadania i skoro wzruszam to bardzo się cieszę. To co po nas zostanie to pamięć i wspomnienia w sercach bliskich. Chcę aby Ninka zapamiętała mnie dobrze jako czułego i oddanego ojca. Chcę aby powiedziała kiedyś jak już będzie dorosła, że byłem w jej życiu obecny. Wiem, że jest jeszcze malutka i długa droga przed nami ale to tak ważne momenty teraz są, że nie chcę niczego stracić i być z nimi jak najwięcej. Dziękuję za Twoją z nami obecność.

  • no to czekam na 18nastkę Niny! I niech ci się migawka nie zacina :)

    • Ha! Nie sądzę abym dostał wejściówkę na 18-stkę Córy:) Chociaż kto wie? O akredytację staram się jak widzisz mocno i zapracowuję na zaufanie Nineczki. Może jak w osiemnastkę obejrzy ten wpis to zmięknie i pozwoli zrobić wspólne zdjęcie z Tatą i Mamą? :) Uściski Bebeluchu!

  • Malinka :)

    Ania jest cudowna, niezwykła dziewczyna… Ty też cudowny, a Nina to najwspanialszy skarbek.
    Tyle w Was pokoju… Skąd Wy to bierzecie? :) Miłość daje pokój, poczucie bezpieczeństwa – to widać na zdjęciach. Widać wiele więcej niż myślisz. Dotykasz wrażliwości duszy, tego, co jest poza fizyką – metafizyka.

    Miłość nigdy nie ustaje.

    • Witaj Malinko, dziękujemy za te cudowności:) Jest nam bardzo miło… Zapewniam Cię jednak, że nie jesteśmy aż tak spokojni na jakich wyglądamy na fotografiach:) Jak w życiu jest to wiemy wszyscy. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ale cieszy fakt, że tak nas postrzegasz. Z pewnością to prawda, że miłość daje pokój, spokój i bezpieczeństwo a raczej poczucie bliskości drugiej osoby. Razem jest łatwiej bo zawsze jest ktoś na kogo możesz liczyć. Zostań z nami na dłużej a ja obiecuję dalszy ciąg….metafizyki:)

  • Paula

    Oglądałam… Nie. PRZEŻYWAŁAM powyższą historię razem z Wami kilkanaście razy. Dochodziłam do ostatniego zdjęcia i wracałam na samą górę, by po raz kolejny serce przyspieszyło i oczy się zeszkliły. I już miałam skomentować, już napisać coś miałam. Jednak jak w reklamie Oreo – nie byłam gotowa.

    Dziś jedyne, co ciśnie się na usta, to myśl „Piękna opowieść. Piękni Oni”.
    Mogę się tylko domyślać, co czuliście widząc na teście dwie kreski, robiąc badania w trzynastym tygodniu, jedząc ostatnie śniadanie we dwoje. A potem wspólnie witając tę Maleńką Istotkę, która już na zawsze zmieni Wasze życie. Choć nie dane mi było jeszcze osobiście tego doświadczyć, dzięki Twoim zdjęciom i Waszej historii wyobrażam sobie, jakie to piękne. Nie bez powodu mówi się o Cudzie Narodzin.

    Jak każda poprzednia historia, ta przepełniona jest radością, miłością, emocjami przez wielkie E. I serce krzyczy „Chcę też takie emocje przeżyć!”. Swoje przeżyję kiedyś (oby niedługo). Wasze przeżywam już teraz.
    I każde zdjęcie chłonę jak gąbka!

    Po pierwszym spacerze przez Wasze 2 lata (a odbyłam go już bardziej w nocy niż wieczorem) powiedziałam do męża „Największym marzeniem kobiety jest wdzięczność, szacunek i zachwyt w oczach partnera. Marzę, byś zawsze myślał o mnie tak ciepło, jak Grzegorz o Ani”. I chyba wzruszyliśmy się oboje.

    Kochani, kolejnych tak pięknych lat! I mnóstwa tak cudownych opowieści!

    • Bardzo, bardzo dziękuję Ci za te piękne słowa. To jest wyjątkowy wpis i długo zastanawiałem się nad jego „konstrukcją”. Tyle słów napisałaś pięknych a ja tylko tyle napiszę w odpowiedzi – obyście dane mieli jak najszybciej swoje Maleństwo przywitać. Wtedy rozpocznie się Wasza podróż w najdalsze zakątki Waszej cierpliwości w poszukiwaniu ostatków sił aby pokonać trudności tak wielkie jakich w całym życiu nigdy nie przeżywaliście. Poradzić sobie z tym będziecie mogli jedynie w obecności Miłości bo ona choć niewidzialna potrafi człowieka wydobyć z najodleglejszej czeluści ludzkiej słabości. Kochajcie się!

  • JolaF

    Wszystkie są bardzo piękne, ponieważ każde z nich jest jak obraz malowany zachwytem i miłością. Tego co widzialne i niewidzialne. Najbardziej lubię to kiedy cała rodzina stoi na wózkiem, i to w ogrodzie zimowe i roześmiane a jakby wiosenne i wiele innych ;-D. I niech ta miłość, która jest potężna jak śmierć na zawsze z Wami pozostanie.

    • Ach cóż za słowa! Jolu dziękuję. Co do jednego jednak mam inne zdanie. Śmierć w swej potędze nie dorównuje Miłości ponieważ nawet ona nie zniszczy prawdziwego uczucia a czasem nawet go wzmacnia i czyni nieśmiertelnym i wiecznym. Miłość jest ponad śmiercią i nigdy jej nie pokona…

  • JolaF

    Przypomniała mi się wtedy taka pieśń, gdzie są takie słowa. Masz oczywiście rację miłość jest potężniejsza niż śmierć i w ja w zupełności się zgadzam. Niech więc trwa! ;-)