Wielkanoc 2015 / Easter 2015
Dzień Pierwszy / Day One
Dzień Drugi / Day Two
Święta nie zaczęły się dobrze. Poranek przywitał mnie okrutnym bólem głowy. Stres po wyczerpującym maratonie w pracy zrobił swoje. Zawsze cierpię gdy nadchodzi dzień po. Boję się tego. Ból przepotworny i ledwo chodzę. Ponadto Nina bezlitośnie budzi się wcześnie rano i nie daje pospać ani chwili dłużej. Napięcie związane z faktem, że musimy się szybko przygotować do wyjazdu do rodziców Ani na śniadanie odbiera radość poranka.
- szybko, Nina, myjemy się
- Nie!
- bo nie zdążymy…
Dialogi znane. Nieciekawe. Napięcie wciąż rośnie. Nina nie współpracuje. Wyczuwa napięcie. W końcu kłócimy się z Anią już na całego. Każdy ma dość. W końcu jakimś cudem jedziemy. Ból narasta jeszcze bardziej. Bezlitośnie próbuję go dławić. A raczej desperacko, ryzykownie. 1200 mg Ibuprofenu. Max dla dorosłego na dobę. To 6 tabletek po 200 mg. Na drugi dzień będę wiedział, że ta zabójcza dawka nie poradziła sobie z zadaniem. Cierpiałem dwa dni…
Zdjęcia? To strzępy tego co widziałem przez pryzmat zamglonego spojrzenia. Zazwyczaj staram się nie obarczać rodziny moją migreną. Nie ich wina. Walczyłem w te święta ze swoim ciałem. Chciałem być sprawny. Nie do końca dałem radę. Zawiodłem. Swoją słabością w obliczu stresu. Swoją naturą znerwicowaną i nadwrażliwą. Pogoda dołożyła swoje. Nieżyczliwa zołza. Choć Słońce czasami wygrywało walkę o spojrzenie nam w okna, w większości był ponuro, zimno i wietrznie.
Udało się jednak być razem. Jakkolwiek by to nie wyglądało. Byliśmy razem i to przeżyliśmy. Zapamiętam te święta inaczej. Raczej ciężko i boleśnie. Durne ciało!
Rodzina była jednak razem a Mama Ani i jej Tata tak pięknie zadbali o to abyśmy czuli się dobrze. I tak było. Wewnętrznie z pewnością czuliśmy się ze sobą dobrze.
-
mart.
-
Grzegorz Stykowski
-
-
Joanna – Mama w Centrum
-
Grzegorz Stykowski
-
Joanna – Mama w Centrum
-
-
-
Maria
-
Grzegorz Stykowski
-
-
Katarzyna Czech
-
Grzegorz Stykowski
-
-
Emilia Wilgosz
-
Grzegorz Stykowski
-