Carpe Diem 2
…
Ta sama przestrzeń, te same osoby, ta sama Miłość, to samo oddanie.
Zapragnąłem znów spojrzeć na swoje dziecko w skupieniu i w należnym jej nabożeństwie. Dzień w dzień, przez cały miesiąc. Wszystko w tym samym domu, w którym fotografuje rodzinę nieprzerwanie już blisko 7 lat. Za drugim razem wiedziałem już, że będzie to bardzo trudne. Trudniejsze. Było.
Jeśli nie wierzycie – spróbujcie sami…
…
Od pierwszej części Carpe Diem minęło ponad dwa lata. Przez ten czas wydarzyło się tak wiele zarówno w życiu Ninki, jak i w naszym. Obserwuję jak nasze dziecko wzrasta i jak nieprzerwanie pulsuje w niej wulkan energii. Nina to swoisty gejzer emocji. To byt niezatrzymywalny. Tak trudno uchwycić ją w miejscu. Pędzi i próbuje zrealizować wszystkie swoje niekończące się pomysły w jednej chwili. Następnie jej umysł natychmiast zalewa kolejna fala pytań, wątpliwości i dylematów. W jej głowie co chwila ustawia się kolejka ważnych spraw i zadań, których realizację musi rozpocząć natychmiast. Cukrzyca, z którą przyszło jej żyć w niczym jej nie zmieniła. Fotografowanie naszej córki to jak praca reportera sportowego. Jedyny czas, w którym mogę w spokoju kontemplować jej piękno, to moment gdy zaśnie lub gdy zapatrzona przeżywa kolejny odcinek swojej ulubionej bajki „Marta mówi”.
To sprinterskie tempo zdaje się uniemożliwiać przeżywanie zachwytu w czasie rzeczywistym. Dlatego pomagam sobie aparatem. Krótki czas otwarcia migawki, ta zamrażająca otoczenie jedna setna sekundy, pozwala mi poczuć się jak pan czasu. Chwila wyrwana z rzeczywistości staje się jak rzeźba, którą mogę spokojnie obracać w rękach i uważnie oglądać zachwycając się każdym jej niuansem. Każda nuta emocji gra wtedy tak pięknie a ja słucham jej tak długo jak tylko mam na to ochotę. Dostaję wtedy swoją szansę aby spojrzeć ukochanemu dziecku głęboko w oczy i zobaczyć wszechświat zdarzeń, emocji i piękno dziecięcego świata. Kocham to i robię to z czysto samolubnych pobudek. Mogę dostrzec jej delikatność, bezbronność, niewinność a jednocześnie nieustępliwość, nutę szaleństwa i niczym nieograniczoną wolność. Widzę w tych ułamkach sekund także ogromną czułość, bliskość, zaufanie i spokój. Widzę Miłość, szczerość i prawdę. Naszą prawdę. Ona wciąż jest taka sama a ja kocham swoją córkę jeszcze bardziej. Tak samo mocniej jak jej mamę. Każdy kolejny dzień niesie mikrokosmos emocji. Każdy dzień znika też bezpowrotnie. Te 24 godziny są jak smuga meteoru na nocnym niebie. Gdy się pojawia, sprawia zachwyt, lecz w ułamku sekundy nie ma po nim śladu. Złapałem swoje meteory. Pokazałem je Wam i mam nadzieję, że ktoś jeszcze poza nami zobaczy w nich to piękno, prawdę i prawdziwą miłość. Chwytajmy swoje meteory. Chwytajmy dni, póki się zdarzają, póki możemy…
Carpe Diem
…
01.01.2017
02.01.2017
Carpe Diem…
…
-
Agnieszka Pasternak
-
Grzegorz Stykowski
-
-
Martyna
-
Grzegorz Stykowski
-