Gdynia wrzesień 2016 – na drodze urzeczywistnienia nietrwałości cz.2
To był trudny wyjazd. Tak bardzo nam było pod górkę zarówno z cukrami jak i zdrowiem. Może to już efekt zmęczenia tą 1,5 roczną obecnością cukrzycy w naszym życiu? Każdy ma swoją granicę wytrzymałości. Gdy wkłada się w coś wiele energii można być pewnym, że kiedyś rachunek będzie trzeba wyrównać w innym czasie. Trzeba będzie to odespać, jakoś odzyskać poświęconą energię. A my nie stoimy w miejscu. Bardzo ciężko pracujemy na to aby dać Nince to co najlepsze. NIestety problem jest taki, że w tej chorobie odespać się nie da. Pomimo usprawnień technologicznych zdarzają się maratony nieprzespanych nocy, bo organizm Niny jest jak wulkan. Widać to po fotografiach. Przywykłem do średniej ok 5 godzin snu na dobę. Może przywykłem a może mi się to wydaje? Rachunku za deficyt jeszcze nie płaciłem.
Każdy taki wyjazd z dzieckiem, które żyje z cukrzycą jest wyzwaniem. Jedzenie na mieście, nieprzewidziany plan dnia, obawa aby sprzęt nie zawiódł. Wciąż zdarzają się kwiatki typu:
- Dlaczego pan waży to jedzenie? czy to kontrola?
- Nie – odpowiadam. Mała ma cukrzycę
- Rozumiem, że to przejściowe.
Nie oczekuję od ludzi wiedzy na ten temat. Nie oczekuję już chyba niczego poza tym aby nie wypowiadali się na temat na który nie mają bladego pojęcia. W ogóle uważam, że ludzie powinni więcej słuchać niż gadać. Jak ktoś słucha to się czegoś nauczy. Gdy gada to szansa na to znika.
Zostawiam sobie tutaj te obrazy. Jest w nich to co najlepsze potrafię z siebie dać jako fotograf. Nie jest łatwo jednocześnie BYĆ w sytuacji i ją rejestrować. Staram się łączyć te dwie sfery ale czasem muszę odłożyć aparat i być tylko. Ten zapis jest dla mnie ważny, bo starałem się w nim pokazać piękno naszego życia. Piękno człowieka i jego otoczenia. Nie znoszę tempa współczesnego świata. Uważam, że odbiera nam wiele z naszego życia. Nawał informacji i ciągłe wymaganie reakcji na nią jest dewastujący. Niszczy nasze relacje. Serwisy, które mają nas łączyć i zbliżać oddalają nas od siebie. Wciąż widzimy tylko własną zafałszowaną rzeczywistość. To smutne. Ludzie starzy, do których niebawem dołączę, ludzie ery analogowej, która pozbawiona była internetu i bycia ciągle on line są inni. Są spokojni i szczęśliwi mając mniej. W ogóle dochodzę do wniosku, że mniej znaczy więcej.
Zostawiam więc za sobą sprawy błahe, powierzchowne. Troszczę się o bliskich bo oni są najważniejsi. Przecież na końcu wartość naszego życia potwierdzą ci dla których coś byliśmy w stanie zrobić, coś im od siebie dać, coś swojego poświęcić.
g
-
W.
-
Grzegorz Stykowski
-
-
aga
-
Grzegorz Stykowski
-
-
annagawliczek
-
Grzegorz Stykowski
-
-
E. S.
-
Grzegorz Stykowski
-
E. S.
-
Grzegorz Stykowski
-
-
-
-
Margerytka
-
Grzegorz Stykowski
-
-
Ania
-
Grzegorz Stykowski
-